Część I.
- Już nie możesz, księżniczko? - wrzasnął mój nauczyciel. Wycieńczona
wstałam i podniosłam ćwiczebny miecz. - O! Jaki zapłon, dziewczynko!
Zaatakowałam go z prawej strony, nie było to jednak zbyt mądre
posunięcie. Nie dość, że byłam wycieńczona od pomocy w oranżerii, to
dodam kilka nowych siniaków do kolekcji. Gdy znów wylądowałam na ziemi,
zaśmiał się szyderczo.
- Tylko na tyle stać córkę Cienia? - spytał Isacco Ferro. Nie zauważyłam
kiedy wszedł, może był tu od początku. Isacco był Włochem. Miał czarne
włosy z białymi końcówkami i dziwne elektryzujące zielone oczy. Jego
chorobliwie blada cera wyróżniała się na tle ciemnych ubrań. Był piękny.
Tak, ten matoł mi się podoba.
- Co ty tu robisz, Narcyzie? - spytałam się, nazywając go jego znienawidzonym przezwiskiem.
Isacco prychnął zdegustowany i powiedział:
- Przyszedłem, by zabrać cię do Tronu.
Tron mnie wzywa, aż dziwne! To, że przyszedł po mnie Isacco, było
podejrzane. Do tego wszystkiego, wyglądał na wystraszonego, a on nigdy
taki nie był.
- Ty, ty też, Brutusie?! - Demonstracyjnie położyłam dłoń na piersi i udałam upadek.
Isacco prychnął i pociągnął mnie ku wyjściu. Po chwili jednak się odezwał:
- Oni chcą nas wygnać.
Oniemiałam. Narcyz był wzorem, rozumiem by mnie, ale on?
- Żartujesz. - stwierdziłam.
- Och, księżniczka czuje się zagrożona? - Uśmiechnął się z politowaniem.
Nadepnęłam mu na stopę z całej siły.
- Ała! Za co?!
- Za to, że żyjesz! Zabolało?! - wydarłam się.
- W tych twoich glanach, nie boli wiesz? - odparował.
Prychnęłam i zobaczyłam, że jesteśmy już przed aulą.
- Kiedy tu dotarliśmy? Jesteśmy avergersami! - Ostatnie zdanie
powiedziałam z tak komiczną miną, że nawet Isacco musiał się roześmiać.
Śmialiśmy się w najlepsze, gdy wrota otworzyły się. Otarłam łzy z
twarzy i weszłam z podniesioną głową. Kątem oka zobaczyłam, że chłopak
się strasznie zgarbił.
- Ej! Wyprostuj się, bo będziesz taki sam jak Łączniczka. - dramatycznie szepnęłam.
Natychmiast się wyprostował i stanął koło mnie na środku pomieszczenia.
- Gajo, znów się widzimy. - powiedział Tron.
Uch, nie wspomniałam, że Tron jest energią życiową bez cielesnej powłoki? Jeżeli nie, to już wiecie...
- No. Hej. - powiedziałam to z szerokim uśmiechem.
Spojrzałam na Isacco i zobaczyłam, że skulił się.
- Isacco! Mówiłam ci, nie garb się!
- Teraz Gaja, daje ci przykład? - zadrwił Tron.
Isacco kopnął mnie w łydkę. Zabolało.
- Po co nas tu wezwałeś? - zapytał.
- Dobrze wiesz po co, Włochu. - mówi Tron.
- Ale ja nie wiem! - krzyknęłam.
Ferro spojrzał na mnie jakby chciał mnie udusić. Wcale mu się nie dziwię.
- Co ci powiedział Isacco? - szepnął Tron.
Westchnęłam, przewróciłam oczami i spojrzałam na Isacco.
- Że nas wygnasz.
Tron przywołał widoczną postać. Był teraz przystojnym nastolatkiem.
- A ty co myślisz? - powiedział głębokim, kojącym głosem.
- Myślałam, że mnie wygnasz od pewnego czasu... ale Narcyz?
- Kochasz go. - stwierdził Tron.
Zarumieniłam się, a Isacco zaczął się śmiać.
- Zamknij się! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego.
Uderzyłam go w brzuch i kopnęłam z całej siły w nogę. Chłopak skupił uwagę na moich włosach i wskrzesił iskrę.
- PODPALIŁEŚ MI WŁOSY, GAMONIU! - wydarłam się.
Isacco spojrzał na mnie, ściągnął bluzkę i zaczął walić nią w moje włosy.
- GIŃ! GIŃ ZDRAJCO! - krzyczał Isacco.
- Przestań! - prosiłam go.
Z piskiem osunęłam się na podłogę. Włoch rzucił mi na kolana swoją bluzkę i uśmiechnął się szeroko.
- O to ci chodzi?
- Nie zapomnieliście o mnie? - spytał Tron.
Isacco wziął bluzkę i podał mi dłoń, przyjęłam ją, a on podciągnął mnie ku sobie.
Zrobił się... milszy. - pomyślałam.
- Możesz mnie już puścić.
Iss spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie pasuje ci? Myślałem, że ci się podobam. - mówiąc to uśmiechnął się.
- Nie żartuj sobie. - Rozwścieczona, wyrwałam się z jego objęć.
Podeszłam do Tronu i powiedziałam:
- Czyli czego od nas chcesz?
Tron zaśmiał się. Zdziwiłam się. Od niego zawsze dostawało się ochrzan.
- Nie jesteś chory? - zapytał się Ferro.
- Czemu tak sądzisz..? Wracając do tematu, chcę was wysłać na misję.
Razem z Isacco spojrzeliśmy po sobie.
- CO?! - Krzyknęliśmy w tym samym momencie.
- Isacco załóż bluzkę! - krzyknął Tron.
Chłopak zarumienił się i zaczął ubierać bluzkę. W pewnym momencie zaczęła mu się plątać i powiedział:
- Mamuś, pomożesz mi?
Westchnęłam, podeszłam i zaczęłam go poprawiać. Narcyz cmoknął mnie w policzek.
- O co chodzi z tą misją? - spytałam.
Tron badawczo mi się przyjrzał. Przyjrzał się moim niezwykłym oczom,
na których jedno miało krwistoczerwone plamki na tle błękitu, a drugie
zaś odwrotnie.
- Wasza misja polega na tym, byście udali się do Cienia i udawali
podległych, będziecie zdobywać informacje by nam ułatwić wojnę. -
powiedział Tron.
- Czyli mnie wzięliście, bo jestem córką Cienia? A Isacco, bo jest najlepszy? - spytałam się.
Tron z aprobatą pokiwał głową. Nagle do mnie podszedł i chwycił moją dłoń.
- Zawsze ukrywałaś swą inteligencje. Dlatego jesteś świetną aktorką. -
powiedział szeptem. - Ale najpierw podatki. Zalegasz cały rok.
Poczułam ostry ból, zrobił to. Zabił, a później przywrócił do życia. Była to zabawa najlepszych Łowców.
- To życzę miłej podróży! - Krzyknął i przy okazji zniknął.
Isacco chwycił mnie za dłoń i powiedział:
- Chodź, zbierajmy się, przed nami jeszcze długa droga.
Pozwoliłam ciągnąć mnie przez labirynt korytarzy, byłam zbyt zamroczona by zauważyć co dzieje się wokół mnie. Isacco puścił mnie przed moim pokojem. Pochylił się i szepnął:
- Gajo. Gajo, idź się pakuj. Nie chcę cię oglądać w tym stanie, to jest zbyt bolesne.
Nie wiem czy myślał, że przez ten amok nic nie zapamiętam. Jednak ja wiem swoje! Isacco otworzył mi drzwi i pomógł usiąść na łóżku.
- Isacco? - spytałam się.
- Tak?- Spojrzał się na mnie zdziwiony.
Położyłam dłoń na jego policzku i szepnęłam:
- Cieszę się, że jesteś przy mnie.
Po tych słowach Isacco zamknął mi oczy i położył na łóżku.
- Jak wstaniesz nie będziesz tak uważać. - odpowiedział znużony. - Jak wstaniesz spakuj się. Nie możesz ruszyć na misję.
#
Otworzyłam oczy i powiedziałam:
- Isacco wiem, że tu jesteś.
Ferro aż podskoczył słysząc mój głos. Podszedł do łóżka i podał mi dłoń. Przyjęłam ją z ulgą, ale zamiast pomóc mi się podnieść, położył się koło mnie.
- Nie przeszkadzam ci Gajo? - szepnął mi do ucha.
- Nie...
Isacco zaczął się bawić kosmykami moich włosów. Położyłam dłoń na jego ręce i odsunęłam ją od siebie.
- Co ty robisz? Nigdy taki nie byłeś!
Chłopak wstał i zaczął chodzić po pokoju.
- Nie lubisz mnie? - spytał się z pochmurną miną.
Usiadłam na łóżku i zaraz tego pożałowałam. Położyłam się i odpowiedziałam:
- Z tą miną psa Pluto daleko nie zajdziesz!
Isacco podszedł i pomógł mi wstać. Wziął moją, dużą walizkę i poszliśmy do jego pokoju.
- Spakowałeś mnie? - spytałam się.
Chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Jak ty smacznie spałaś, to ktoś musiał! - zaczął krzyczeć.
Zaskoczona, odsunęłam się od niego. Potknęłam się i upadłam na zakrwawioną podłogę.
- Czemu ta podłoga jest zakrwawiona? - krzyczałam, płacząc.
- Jeżeli myślisz, że się nad tobą zlituję to się mylisz! - Potem spojrzał na moją twarz, całą umazaną krwią - Skąd to?
Podniósł mnie i sięgnął po chusteczkę ze spodni. Gdy skończył mnie wycierać, spojrzałam na moje ręce. To one spowodowały te całe zamieszanie. Było na nich pięć głębokich ran. Spojrzałam na Isacco, który wyglądał na zafascynowanego tym co widzi.
- Gajo! Ty to sama zrobiłaś! To jest twoja moc, oprócz... no wiesz. - Powiedział Ferro, wyglądał jak szczeniaczek, taki słodki szczeniaczek.
Fuj! Isacco jako szczeniaczek? Już bardziej przypomina Myszkę Miki!
- Ok, no to dostaję teraz ochrzan czy komplement? - spytałam skołowana.
- Ech, te twoje wymysły - powiedział załamany.
Spojrzałam się na niego i zaczęłam go kopać. On się kulił, a ja się śmiałam. Och, jaka z nas dobrana para.
- To ja się na ciebie darłam?! - krzyknęłam. - chodź dalej!
Poszedł posłusznie. Po wizycie w jego pokoju, wyszliśmy poza gmach budynku. Isacco obejrzał się i pomachał do swojej matki i ojca, którzy krzyczeli do niego z okna.
- Isacco, nie wiesz jakie masz szczęście, że masz do kogo pomachać. Oni pozbyli mnie się z ulgą.
Te słowa rozpoczęły naszą długą wędrówkę. Nie wiedzieliśmy wtedy, że to nie jest nawet początek, to jest koniec, koniec dla nas wszystkich.
----------
Ja! Pierwszy rozdział skończony!
Nie wierzę! Jak na mnie jest długi!
Jest to dopiero początek więc historia dopiero się rozkręca! Pomogły mi miłe komentarze od Was i krzepiące słowa od mojej koleżanki, która skomentowała tylko postacie na moim drugim blogu.
Zapraszam na jej blog: http://dziewczyna-z-osiedla.blogspot.com/p/rozdzia-i.html
Muszę jej jeszcze troszeczkę pokazać, co nieco o blogspocie.
Więc to, że 1 rozdział jest jako strona, nie dziwcie się.
Chociaż brawa dla niej, że spróbowała :)
Ten rozdział dedykuję tobie, Karolina i Wam, Lexie i Kasiu ;)
Dziękuję :*